Szanowny Panie Starosto, zwróciłem się z poniższym pytaniem uprzednio do burmistrza M.iG. Olesno pana Lewickiego. Ponieważ opisany w zapytaniu problem nie dotyczy wyłącznie Olesna ale całego powiatu a nawet regionu, zwracam się zatem również i do Pana
Jako rodowity Oleśnianin odwiedzam często moje miasto. Z każdym moim pobytem, a w szczególności w okresie jesienno-zimowym uderza mnie mnie widok i swąd zadymionego Olesna. Czyżby żyjąc w 21. wieku Oleśnianie naprawdę muszą godzić się z sytuacją typową dla początku wieku 20-tego, kiedy to dym kominowy był również wszechobecny?
Zastanawiam się jak to możliwe, że nieopodal zabytku klasy zerowej (myślę tu o kościółku św. Anny) w bezpośrednim sąsiedztwie przepięknych lasów sosnowych przy szlaku biegnącym do Siedmiu Źródeł bodajże najwyższy oleski komin przemysłowy w bezkarny sposób swym kruczoczarnym dymem zatruwa ten wyjątkowy w swojej naturze zielony skrawek Górnego Śląska?
Fakt, iż z komina wydobywa sie dym dowodzi jedynie, że w komorze spalania kotła jest niedostateczna ilość tlenu potrzebnego do czystego zgazowania. Jeszcze do niedawna cuchnące samochody były normalnością. Dziś kopcące auto w ogóle nie przeszłoby inspekcji technicznej a w konsekwencji nie zostałoby dopuszczone do ruchu. Gdyby tak w krajach Europy Zachodniej choćby jedno domostwo w podobny sposób zaczadzało okolice jak to się w Oleśnie praktykuje nagminnie, to w przeciągu 5-ciu minut zostałaby zaalarmowana straż pożarna, gdyż takie zagęszczenie dymu kojarzone jest tam jedynie z pożarem. Dym kominowy nie jest przecież innym odpadem niż n.p. gruz budowlany zutylizowany gdzieś pod lasem, tyle tylko że odpadem w formie gazowej i uciążliwym dla całej społeczności. Co ciekawe, że za dzikie wysypiska grozi surowa kara pieniężna, a odpadem gazowym najwidoczniej mało kto się przejmuje.
Dlaczego więc w Oleśnie i okolicy dopuszcza się do eksploatacji niesprawne kotły? Czyżby w domach, w których z kominów unosi się co najwyżej niewidoczny i bezwonny dwutlenek węgla lub para wodna panował jedynie przejmujący ziąb? Zapewnie nie – takowe domostwa posiadają po prostu sprawne kotły.
Jeśli bynajmniej przy niepoprawnym spalaniu węgla z komina wydobywa się cała masa niedopalonej, kalorycznej sadzy, siarki oraz tlenku węgla (tzw.czadu) to przy okazji takiej zasłony dymnej co niektórzy nieświadomi mieszkańcy pozbywają się innych odpadów jak n.p. butelki plastikowe. Przy tym serwują oni nie tylko sobie ale i całemu miastu oraz okolicy wysoce toksyczny gazowy koktajl. Taka tablica Mendelejewa powraca do nas w postaci opadów atmosferycznych osiadając w glebie skażając ją na długie lata. Podczas procesu spalania plastikowych opakowań, folii oraz gum czy opon uwalnia się do powietrza wiele szkodliwych, a wręcz trujących substancji, które wcześniej były wykorzystywane w produkcji tych tworzyw jako barwniki, stabilizatory, utwardzacze, itp. Występują tam również metale śladowe, jak ołów, rtęć, kadm, czy chrom. Oprócz wymienionych substancji, które stosowano w procesie produkcji plastiku, podczas jego spalania powstają nowe. Najgroźniejszymi z nich są furany i dioksyny, które należą do najbardziej trujących, rakotwórczych substancji na świecie. Te ostatnie są 10 000 razy bardziej trujące od cyjanku potasu, lecz ich działanie nie jest natychmiastowe; powolnie, ale skutecznie uszkadzają one narządy wewnętrzne: wątrobę, płuca, nerki, rdzeń kręgowy i korę mózgową, zwiększają także ryzyko wystąpienia nowotworów.
Toksyczne spaliny jak już wspominałem nie są ciałem stałym, które opada tam, gdzie powstaje. Spalanie tworzyw sztucznych nie powoduje ich zniknięcia, lecz prowadzi tylko do zmiany postaci w bardzo niebezpieczne substancje, które przez pewien czas krążą w powietrzu (skąd je wszyscy wdychamy), następnie opadają do gleby, z której przechodzą do roślin, są zjadane przez zwierzęta, aż w końcu z żywnością trafiają na nasze talerze - w myśl zasady, że w przyrodzie nic nie ginie. Czy ktoś zastanawia się przy tym co pozostawiamy naszym dzieciom?
Co niektórym wydaje się że spalając śmieci oszczędzają pieniędzy. Nie zdają oni sobie jednak sprawy, iż konsekwenją ich nieodpowiedzialnego i nierozumnego gospodarowania są wielokrotne wizyty u lekarzy oraz pokaźne wydatki na leki a w ostateczności podwyższona śmiertelność. Co gorsza nie dotyczy to jedynie ich samych, lecz i pozostałej społeczności, również tej, która postępuje w sposób odpowiedzialny.
Nie ma jednak sytuacji bez wyjścia. Spróbujmy wszyscy razem zaangażować się w przemyślany sposób w ochronę naszego środowiska. Postępujmy wszyscy przykładnie, segregujmy śmieci lub ich w ogóle unikajmy. Zwracajmy uwagę na niepoprawne działania współmieszkańców oraz edukujmy własne dzieci.
Jeśli chodzi o służby publiczne - proponuję zaangażować funkcjonarjuszy straży miejskiej oraz autoryzowanych kominiarzy do kontroli osiedlowych domków jednorodzinnych pod pryzmatem dymiących kominów. Posesje przy których nie wystawia się „plastików” a wywozi w kontenerach co najwyżej popiół i szkło należą z pewnością do grupy potencjalnych trucicieli. Właściciele „brudnych domów” powinni zostać karani za zatruwanie środowiska surową grzywną pieniężną. Ze zgromadzonych środków oraz angażując przy okazji dostępne na te cele fundusze pomocy unijnej Urząd Miejski mogłby dofinasowywać zainteresowanym podmiotom jeśli nie na przykład podłączenie do ciepłokotłowni gazowej, to już napewno zakup nowoczesnego, ekologicznego kotła na tzw. ekogroszek, który nie dość że spala czysto i oszczędnie, ale też nie nadaje sie przy całej swojej konstrukcji do utylizowania odpadów plastykowych oraz innych śmieci. Inne cele takich dotacji to termomodernizacja budynków, instalacja kolektorów słonecznych oraz kotłów na biomasę (drewno z miejscowych lasów lub olej rzepakowy od rodzimych rolników). Beneficjentami takiego funduszu mogliby zostać w dalszej perspektywie między innymi lokalne firmy zajmujące się usługami w dziedzinie szeroko pojętej termomodernizacji. Taka polityka proekologiczna skutecznie zniechęcałaby trucicieli motywując jednocześnie wszystkich zainteresowanych ochroną środowiska, o względach przykładnego image dla Gminy i całego Powiatu Oleskiego już nie wspominając.
Jeśli do tego zostałaby zorganizowana szeroka kampania proekologiczna (ulotki, informacje w internecie ale i rownież jakże istotna edukacja w szkołach) to na efekt czystego miasta nie trzeba bedzie czekać długo. Jestem przekonany, iż z odpowiednim podejściem do wyzwań ekologicznych Olesno ze swoimi licznymi lasami i doliną Stobrawy mogłoby zostać prawdziwą „zieloną perłą” na Górnym Śląsku przyciągającą nie tylko przybyszy z Zachodu odwiedzających swoje rodziny, ale i turystów chcących zaczerpnąć świeżego, czystego powietrza, którego obecnie w Oleśnie jest niestety tyle co na lekarstwo.
Na świecie jest wiele zamożnych krajów czerpiących główne dochody z turystyki. Skoro przemysł tak czy owak omija nasze miasto szerokim łukiem, dlaczego nie mogłoby Olesno postawić po prostu na ekologię i turystykę?
Szanowny Panie Burmistrzu, jak Pan zapatrywuje się na opisany problem?
Życząc Panu odwagi i determinacji w obliczu opisanego wyzwania, pozdrawiam serdecznie!
Odpowiedź:
Odpowiadając na zapytanie uprzejmie informuję, że opisany przez Pana problem jest bardzo złożony i niełatwy do rozwiązania z wielu względów. Przede wszystkim należy podkreślić, że polski system prawny nie posiada odpowiednich uregulowań prawnych, które zabraniałyby gospodarstwom domowym spalania w ich kotłach np. węgla kamiennego.
Z pewnością wiele osób korzystałoby z innych, bardziej ekologicznych paliw, gdyby po prostu było ich na to stać. I tu niestety przede wszystkim należałoby zaapelować do naszych polityków, bo przecież takie nośniki energii, jak gaz czy olej, są bardzo drogie i niestety przez to nieosiągalne dla wielu z naszych mieszkańców.
Zgodnie z ustawą Prawo ochrony środowiska to wójt, burmistrz lub prezydent miasta w przypadku zwykłego korzystania ze środowiska przez osoby fizyczne niebędące przedsiębiorcami sprawuje kontrolę przestrzegania i stosowania przepisów o ochronie środowiska. Organ ten również ma prawo do kontroli i wystąpienia do wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska o podjęcie działań będących w jego kompetencji, jeżeli w wyniku kontroli stwierdzi naruszenie przez kontrolowany podmiot przepisów o ochronie środowiska.
Jak najbardziej zgadzam się z Panem, że spalanie w piecach odpadów np. butelek plastikowych jest niedopuszczalne. Z drugiej jednak strony nie można zakładać, że we wszystkich kotłach są spalane tego typu odpady. Jak wiadomo przy rozpalaniu w piecu kolor dymu jest ciemny i wcale nie musi świadczyć o spalaniu w nim np. plastiku. Zgadzam się również z Panem, iż przede wszystkim należy dążyć do podnoszenia świadomości ekologicznej mieszkańców. Dopóki my wszyscy nie będziemy zdawać sobie sprawy z tego jaką szkodę wyrządzamy sobie sami, to żadne zakazy czy nakazy nie odniosą pożądanych rezultatów.
Co do kwestii wprowadzania zanieczyszczeń do powietrza przez przedsiębiorców to należy podkreślić, że w określonych przypadkach są oni obowiązani do posiadania pozwolenia na wprowadzanie gazów i pyłów do powietrza. Pozwolenia te określają jaki rodzaj i ilość zanieczyszczeń dopuszczony jest do wprowadzania do powietrza.
Jeśli chodzi o przedsiębiorstwa z terenu powiatu oleskiego (w tym te pozostające w bliskim sąsiedztwie kościoła św. Anny) posiadają one przedmiotowe pozwolenia. W przypadku niedotrzymywania warunków określonych w tych pozwoleniach wojewódzki inspektor ochrony środowiska podejmuje stosowne działania mające na celu wyeliminowanie nieprawidłowości.